Pod oknem
Zatrzymać się i spojrzeć na nowo na to, co się robi. Ponad 100 organistów na tegorocznych rekolekcjach
Ponad stu organistów wzięło udział w pierwszym turnusie lub zapisało się na sierpniową odsłonę, dedykowanych im rekolekcji. Nie jest to jeszcze zamknięta grupa, bo chętni wciąż się zgłaszają. Z roku na rok jest ich coraz więcej. Co sprawia, że chcą się zatrzymać i poświęcić czas, nie tylko na zawodowy, ale też duchowy rozwój? Oddajemy im głos.
Ilu uczestników, tyle historii. To krótkie stwierdzenie, które sprawdza się często. Także, gdy mowa o rekolekcjach dla organistów. Marcelina, Miriam, Jan i Józef to czwórka z tych, którzy posługują przy kontuarach organów w kościołach Archidiecezji Krakowskiej. Choć wierni często lepiej znają ich głosy niż twarze, każde z nich ma swoją historię i własne doświadczenie pracy. Każde z nich uważa też, że warto wziąć udział w rekolekcjach, które są dedykowane organistom. Dlaczego?
Marcelina: To przede wszystkim czas dla Ciebie
– Posługuję w parafii św. Stanisława Biskupa i Męczennika w Rabie Wyżnej. Nigdy nie chciałam być organistką, ale w moim życiu zadziałał „Boży przypadek”. Jako dziecko uczęszczałam na lekcje gry na pianinie i akordeonie, gdy ówczesny proboszcz zaproponował mi pracę jako organistka. Po zastanowieniu odmówiłam. Pamiętam tę rozmowę, ksiądz proboszcz popatrzył na mnie, dobrodusznie się uśmiechnął i powiedział „tylko spróbuj” – tak zaczyna swoją historię Marcelina i t ak „próbuje” już od szesnastu lat.
Na pierwsze rekolekcje dla organistów pojechała niedługo po rozpoczęciu swojej pracy w Kościele. Od tej pory bierze w nich udział regularnie. Gdy pytamy, po co, mówi wprost: „Grozi nam rutyna, zmagamy się z trudnościami w skupieniu, w przeżywaniu Mszy św., dlatego rekolekcje są dla mnie takim czasem zatrzymania, kiedy mogę w skupieniu pomodlić się, inaczej niż zazwyczaj, zasiąść w ławce jak każdy wierny, daleko od moich codziennych obowiązków”. To pozwala jej na nowo odkrywać sacrum w posłudze za kontuarem organów w rabczańskim kościele.
– Rekolekcje to czas przede wszystkim dla Ciebie, abyś odpoczął, zatrzymał się – zwraca się do wszystkich tych, którzy wciąż wahają się, czy warto wziąć udział w tej inicjatywie.
Józef: Trzeba przyjechać pierwszy raz, a potem na pewno będzie się wracać
Jest organistą w krakowskim Sanktuarium Matki Bożej Nieustającej Pomocy. Czy zawsze widział się w tej roli? I tak, i nie. Dorastał, obserwując tatę – organistę, ale początkowo chciał wybrać inną drogę. – Studiowałem najpierw inny kierunek, ale kiedy skończyłem szkołę muzyczną, zdecydowałem, że pójdę na muzykę kościelną i zostanę organistą. To jakoś zrodziło się organicznie – zdradza Józef.
Obserwowanie taty i dorastanie w domu organisty, pozwala mu jednak szerzej spojrzeć na to, co dla niego jest ważne w tej pracy. – Wiedziałem, z czym się wiąże, wiedziałem, jakie niesie ze sobą konsekwencje, przede wszystkim dla rodziny. – mówi. Obok rutyny, to właśnie w braku czasu dla najbliższych, upatruje jedno z największych zagrożeń dla organistów. – To jest osoba, która pracuje we wszystkich tych momentach, w których wszyscy inni mają wolne. Pracuje wtedy, kiedy dzieciaki wrócą z przedszkola czy ze szkoły do domu, pracuje w każdy weekend, w każde święto, więc trudno o takie normalne życie rodzinne. Na to trzeba zwrócić szczególną uwagę i wypośrodkować to, tak, żeby rodzina zawsze była najważniejsza – podkreśla.
Tym, co może pomóc zachować równowagę, są właśnie rekolekcje. – Udział jest naprawdę fantastyczny i nie wiem, z czego może wynikać opór. Nikt nikogo na siłę tam nie ciągnie. Nie ma żadnych testów, czy sprawdzianów. Trzeba pierwszy raz przyjechać, a później na pewno będzie się już pojawiało na każdym takim wydarzeniu, bo atmosfera jest niesamowita – mówi organista z krakowskiego Podgórza.
Miriam: To dla mnie moment, w którym mogę zatrzymać się i zastanowić się nad kierunkiem mojej posługi
Miriam spotkać i usłyszeć można w Sanktuarium Matki Bożej Lourdeńskiej w Krakowie. – Organistką zostałam trochę z przypadku. Gdy dostałam propozycję grania w parafii, byłam jeszcze pianistką, która kończyła szkołę muzyczną II stopnia. Całe życie spędziłam przy fortepianie – wyjaśnia, mówiąc o początkach swojej posługi w 2020 r.
Pierwszy raz w rekolekcjach dla organistów wzięła udział w ubiegłym roku i … nie zrobiła tego zbyt chętnie. Powód? – Nie czułam się jeszcze organistką. Dopiero poznawałam środowisko. Po trzynastu latach bycia pianistką tak naprawdę dopiero stawiałam pierwsze kroki w posłudze organistowskiej. W tamtym czasie jeździłam na rekolekcje powołaniowe, więc nie widziałam potrzeby, żeby jechać jeszcze na kolejne rekolekcje profilowane dla danej społeczności. Ale pomimo oporów udało się mnie przekonać – odpowiada.
Dokonała tego jej przyjaciółka Karolina, ale decydującym argumentem nie były konferencje czy warsztaty, a … bliskość Tatr! (przyp. red. organistka wybiera turnus odbywający się w zakopiańskiej Księżówce).
Dzisiaj już ważne są dla niej wszystkie składowe rekolekcji dla organistów. – Jest to dla mnie moment, w którym mogę zatrzymać się i zastanowić się nad kierunkiem mojej posługi organistowskiej i od strony duchowej, ale też od strony muzycznej. Ogromnie polecam i zachęcam wszystkich moich kolegów oraz koleżanki do uczestnictwa w kolejnych rekolekcjach dla organistów – zwraca się do niezdecydowanych Miriam.
Jan: Trzeba ustawicznej pracy nad rozwojem swojej sfery duchowej
Nie marzył o zostaniu organistą. Chciał być teologiem. Los sprawił jednak, że od kilku lat zasiada za kontuarem w parafii Najświętszego Serca Pana Jezusa w Nowym Targu, która jest… jego rodzinną parafią. To historia Jana.
Jego doświadczenie udziału w rekolekcjach dla organistów jest bardzo świeże, bo pierwszy raz pojawił się na nich w tym roku. – Bardzo pozytywnie zaskoczyła mnie ogólna pozytywna atmosfera i duże zaangażowanie organistów w przygotowanie liturgii, a także warsztaty z prof. Markuszewskim – przyznaje.
Udział w rekolekcjach nie jest jego zdaniem koniecznością, aby być dobrym organistą. Nie znaczy to jednak, że ten czas nie ma znaczenia na to, jak wykonuje się swoją posługę. – Z całą pewnością, żeby dobrze wykonywać pracę organisty, trzeba ustawicznej pracy nad rozwojem swojej sfery duchowej. Wynika to przede wszystkim ze specyfiki tej pracy. Nie jest to przecież oprawa muzyczna katolickiego spotkania, ale prowadzenie grą i śpiewem ludu Bożego w jego przeżywaniu liturgii, to także współuczestniczenie w liturgii – podkreśla Jan.
Czy jedyną drogą są rekolekcje dla organistów? – To się musi dokonywać przede wszystkim przez zjednoczenie z Bogiem — w liturgii, w Komunii świętej, w codzienności życia, w lekturze Pisma — odpowiada. Rekolekcje dla tych, którzy posługują za kontuarem organów, są jednak jedną z dróg.
Drugi turnus rekolekcji dla organistów odbywać będzie się w Domu Rekolekcyjnym Księży Sercanów „Domus Mater” w Krakowie w dniach od 25 do 27 sierpnia. Poprowadzi je ks. Paweł Ochocki. Za warsztaty odpowiedzialny będzie dr Damian Skowroński. Kolejny punkt formacji organistów Archidiecezji Krakowskiej to listopadowy dzień skupienia przy okazji wspomnienia patronki muzyków kościelnych, św. Cecylii.