Imieniny: Alberta, Janusza, Konrada

Wydarzenia: Światowy Dzień Telewizji

Felietony

kardynał georg pell fot. Kerry Myers / flickr.com

W grudniu 2020 r., nakładem amerykańskiego wydawnictwa Ignatius Press, ukazał się pierwszy tom „Dziennika więziennego”. Autor zapisków, promowanych przez wydawcę jako „niezwykłe świadectwo o sile, wytrwałości, miłości i łasce”, kard. George Pell spędził 13 miesięcy w australijskim więzieniu o zaostrzonym rygorze, skazany za rzekome przestępstwo pedofilii, którego nigdy nie popełnił.

 

Lektura pierwszego tomu „Prison Journal” - z zaplanowanych trzech - jest niezwykłą podróżą w głąb ludzkiej duszy, świadectwem wielkiej wiary i niezachwianej nadziei, ukazanych na tle więziennych realiów. Porównywalna z „Zapiskami więziennymi” kard. Stefana Wyszyńskiego więzionego przez komunistów kolejno w Rywałdzie, Stoczku koło Lidzbarka Warmińskiego, Prudniku i Komańczy w latach 1953-1956.

Najbardziej przykuwającym uwagę aspektem dziennika jest sposób, w jaki autor podchodzi do swojego „nowego życia” za kratami. „Miałem zaległe rekolekcje” - pisze na początku kardynał. Realizm podpowiadał mu, że nie będzie łatwo: bez Mszy św., dotychczasowego życia, z upokorzeniami i niedostatkami wpisanymi w codzienną więzienną rutynę. Z momentami hiobowej próby wierności Jezusowi i pokusami, by szukać pomsty na krzywdzicielach.

Jedna z pierwszych notatek kończy się słowami: „Boże Ojcze nasz, pomóż mi tęsknić za Tobą, tak jak tęsknię za światłem i widokiem słońca”.

Jak doszło do uwięzienia kard. George Pella? Zbierzmy fakty.

Niewygodny kardynał

Wszystko zaczęło się wiele lat wcześniej, zanim rozpoczął się pierwszy proces kardynała (2018 r.). Purpurat „podpadł” australijskim środowiskom lewicowym nieugiętą wiernością nauce Kościoła wobec takich kwestii, jak sprzeciw wobec aborcji, eutanazji czy promocji homoseksualizmu. Dla liberalnych mediów - szczerze nienawidzących go - stał się wrogiem numer 1! Nic więc dziwnego, że na wszelkie możliwe sposoby szukano „haków”, dzięki którym można go będzie uciszyć. W 2013 r. policja w stanie Wiktoria rozpoczęła akcję pod kryptonimem „Tethering”. Cel: zebranie kompromitujących danych na temat kardynała. Potencjalne oskarżenie o pedofilię nadawało się do tego idealnie. Nie było tygodnia, aby pod jego adresem nie pisano zjadliwych artykułów, pełnych oszczerstw i hejtu. Ba, policja zamieszczała nawet ogłoszenia w prasie wzywające wszystkich, którzy mogli być molestowani w katedrze w Melbourne, do ujawnienia prawdy!

Akacja zaowocowała zeznaniami 31-letniego mężczyzny. Stwierdził, że w 1996 r., gdy Pell był arcybiskupem Melbourne, doszło do molestowania seksualnego jego i jego kolegi. Obaj byli chórzystami, mieli po 12-13 lat. Rzekomo, zamiast żegnać ludzi po skończonej Mszy w katedrze św. Patryka, jak to miał w zwyczaju hierarcha, poszedł do zakrystii, gdzie nakrył ich na „gorącym uczynku”: samowolnie opuścili procesję i po kryjomu pili mszalne wino. Tam miał ich zgwałcić.

W czerwcu 2017 r. został sformułowany akt oskarżenia. Kardynałowi postawiono pięć zarzutów noszących znamiona przestępstw o charakterze seksualnym. Niedługo rozpoczął się upokarzający proces.

Farsa 

Od początku linia oskarżenia była niespójna, zeznania nie współgrały ze sobą. Obrońcy potwierdzili brak dowodów, opierając się na jednym, mało wiarygodnym świadectwie. Wszystkie fakty przeczyły prokuratorskim zarzutom. Poza tym okazało się, że drugi ze zgwałconych rzekomo chłopców, który zmarł w 2014 r. z powodu przedawkowania heroiny, przed śmiercią wyznał matce, że nigdy nie był wykorzystywany seksualnie.

Pierwsza rozprawa zakończyła się we wrześniu 2018 r. 12-osobowa ława przysięgłych stosunkiem głosów 10:2 uznała niewinność kościelnego dostojnika. Ale media były rządne krwi. Wszak w szalejącym z nienawiści społeczeństwie wyrok już zapadł.

Prowadzący proces sędzia Peter Kidd zdecydował się powołać inny skład przysięgłych. Proces rozpoczął się na nowo. Był tajny. 11 grudniu 2018 r., pomimo zeznań 20 świadków kwestionujących czyny zarzucane kardynałowi, uznano go winnym. 26 lutego 2019 r. Stolica Apostolska wydała zakaz publicznego wykonywania posługi oraz kontaktowania się w jakikolwiek sposób i formie z małoletnimi. 13 marca 2019 r. kard. Pell został skazany na sześć lat więzienia o zaostrzonym rygorze w Barwon, znajdującym się niedaleko Melbourne. Trafił do celi, gdzie spędził 13 miesięcy.

Lewicowy świat szalał ze szczęścia. Utrwalona w świadomości społecznej medialna nagonka uniemożliwiała jakąkolwiek dyskusję. Głosy obrońców praktycznie nie były słyszalne. Papież Franciszek milczał.

Sąd apelacyjny przyznał rację (niejednoznacznie, głosami 1:2) sędziom pierwszej instancji i decyzją z dnia 21 sierpnia 2019 r. utrzymał wyrok w mocy. Obrońcy kardynała odwołali się do Sądu Najwyższego. Ten 7 kwietnia 2019 r. całkowicie uniewinnił purpurata.

Następnego dnia po wyjściu z więzienia kard. Pell mógł odprawić Mszę św. Pierwszą od ponad roku.

Tym razem nie udało się

George Weigel we wstępie do dzienników kardynała napisał: „Nie licząc kilku honorowych wyjątków, lokalna i ogólnokrajowa prasa, porzucając wszelkie pozory dziennikarskiej rzetelności i uczciwości, domagała się krwi kardynała Pella. Ktoś zapłacił za profesjonalnie wydrukowane tabliczki z anty-Pellem, noszone przez tłum otaczający sąd, w którym odbywały się rozprawy. A Australian Broadcasting Corporation - finansowana przez podatników instytucja publiczna - zaangażowała się w najokrutniejszą antykatolicką propagandę i nadawała programy zniesławiające kardynała Pella.” (www.pellprisonjournal.com).

Tym razem nie udało się. Podobnie, jak w przypadku wielu innych duchownych, którym po latach upokarzających procesów nie udowodniono winy. Wielu nie miało już dokąd wrócić. Złamani, upodleni stali się ludzkimi mentalnymi wrakami. Ileż razy z podobnymi sprawami mieliśmy do czynienia w Polsce? Ginęły dowody, nagrania, zeznania świadków. Dziwnym trafem materiały procesowe były niszczone. Media, z takim zacięciem „podkręcające” publiczny lincz, „zapominały” napisać choćby jednio zdanie o wyroku uniewinniającym.

Nikt nie kwestionuje potrzeby ścigania winnych potwornych przestępstw, surowego karania przestępców. Dlaczego jednak podstawowa zasada prawna zakładająca domniemanie niewinności - do momentu zapadnięcia wyroku - gdy oskarża się duchownego, zostaje zawieszona? Najpierw zapada wyrok, dokonuje się publicznego linczu. Reszta mało kogo interesuje.

Bóg da światło

Ktoś związany z imperium finansowym George Sorosa stwierdził, iż kampania zniesławiająca Kościół w Irlandii „zaskakująco mało kosztowała”. Marne kilkadziesiąt milionów euro. Ile pieniędzy, poprzez różnego rodzaju fundacje, organizacje „broniące demokracji” płynie do Polski? Na walkę z Kościołem również. Profesjonalne kampanie, sączenie jadu robią swoje. Dziś słowa „ksiądz” i „pedofil” zrosły się ze sobą w medialnym przekazie. Pojawiają się kolejne „zlecenia” - na celowniku jest św. Jan Paweł II. Kto następny?

Nadchodzi czas oczyszczenia, ale też czas próby. Będzie dla Kościoła zwycięski. Boli. Ale to nic. Lepiej zrozumiemy, co to znaczy przylgnąć do Chrystusa - całym sercem i duszą.

W pierwszym dniu pobytu w więzieniu 27 lutego 2019 r. kard. George Pell napisał: „Boże, nasz Ojcze, daj mi siłę, abym przez to przeszedł, i niech moje cierpienie złączy się z odkupieniem Twojego Syna Jezusa w intencji szerzenia Królestwa, uzdrowienia wszystkich ofiar plagi pedofilii […], a zwłaszcza mądrości i odwagi biskupów, którzy mają nas wyprowadzić z ciemności do światła Chrystusa”.

Na razie jeszcze jest ciemność. Bóg da światło.

Oceń treść:
Źródło:
;