Imieniny: Cecylii, Wszemily, Stefana

Wydarzenia: Dzień Kredki

Wywiady

Zmęczeni i zniecierpliwieni

uzależnienie od smartfonów fot. KP/Fra3.pl

Rozmowa z dr. hab. Robertem Szwedem, socjologiem, kierownikiem Katedry Kultury Medialnej Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego im. Jana Pawła II.

 

Kiedy na wiosnę ubiegłego roku po raz pierwszy wprowadzano obostrzenia związane z pandemią, wszyscy byli pełni wiary i nadziei, że szybko wrócimy do normalności. Dziś chyba większość ma serdecznie dość sytuacji, w jakiej się znaleźliśmy?

Rzeczywiście, dziś nastroje są zupełnie inne, bo bardzo dużo zmieniło się od tamtej pory. Na początku byliśmy nawet nieco podekscytowani tym wszystkim: stanem zagrożenia, lockdownem, czyli zupełnie nową sytuacją. Jednak wówczas - w odniesieniu do obecnej sytuacji - panował zupełnie inny kontekst. Obecnie już przystosowaliśmy się do nowych warunków funkcjonowania, co nie oznacza, że jesteśmy z nimi pogodzeni i jest nam z tym dobrze. Po prostu nie mieliśmy wyjścia. W tej chwili odczuwamy zmęczenie i zniecierpliwienie. Potęguje je fakt, że opracowano już szczepionkę, zaś szczepienia powinny przynieść wytchnienie, jednak wciąż coś się opóźnia. I choć wydaje się, że wszystko powinno wracać do normalności, wcale tak nie jest i wciąż mamy duże obostrzenia.

 

Do czego to zmęczenie może prowadzić?

Wydaje się, że protesty, które w tej chwili obserwujemy, są kumulacją różnych spraw. Protesty przedsiębiorców będą się pojawiały, zwłaszcza jeśli sytuacja będzie się pogarszać. Wraz z zamykaniem biznesów i rozpaczą ludzi nie pozostanie nic innego, jak wyjście na ulice i zaprotestowanie.

Zmęczenie obecną sytuacją oraz desperacja rosną w zależności od poczucia braku realizacji potrzeb, jakie mają ludzie. To powoduje społeczny opór i wyjście na ulice. Ludzie nie zgadzają się na to, że ich potrzeby nie są realizowane.

 

Rzeczywiście, wciąż tłumaczy się nam, że powinniśmy być solidarni, uzbroić się cierpliwość, zrozumieć obecną sytuację, jednak przecież każdy ma swoje potrzeby i ma prawo je zaspokoić…

To jest kluczowa kwestia. Jeżeli człowiek czuje, że państwo mogłoby coś zrobić, a tego nie robi, a wręcz zakazuje, jak np. pracy i działalności, powoduje to frustrację, a nawet złość i agresję. Takie zachowanie jest naturalne i zrozumiałe. Cała sytuacja będzie się tylko nasilała, jeżeli obostrzenia nadal będą tak uciążliwe.

 

Przedsiębiorcy są zmęczeni, stoją w obliczu bankructwa, a jednak skala protestów nie jest tak duża, jak ich frustracja… Nie mają już siły?

To już zależy od masowości tego poczucia. Bo dopiero jeśli ono się skumuluje u bardzo wielu osób, tzn. zaczną czuć w podobny sposób, będą mieć podobne postulaty, wówczas wyjdą na ulice. W tej chwili mamy takie protesty, choć rzeczywiście jest ich niewiele, patrząc na problemy przedsiębiorców i ich żądania. Jednak im więcej osób obecna sytuacja „rozłoży na łopatki”, tym szybciej można się takich ruchów spodziewać. Miejmy nadzieje, że do tego jednak nie dojdzie, bo to oznaczałoby, że jest naprawdę bardzo źle.

 

Ogromne emocje wśród rodziców budzi kwestia edukacji, a raczej utrudnionego dostępu do niej w obecnej chwili. O ile licealiści czy studenci są w stanie samodzielnie opracować temat, młodsze roczniki zostały skazane - no właśnie: na co?

To bardzo trudny czas dla uczniów i studentów. Na początku byłem większym optymistą co do zdalnego nauczania i miałem nadzieję, że uda się nim zastąpić tradycyjne. W tej chwili już nie jestem. Istnieje ogromny problem z zaangażowaniem, chęcią i mobilizacją. Będąc w klasie czy sali wykładowej, nauczyciel ma pewne środki kontroli, przymusu, może sprawdzić obecność, skupienie, natomiast w tej chwili tego nie ma. Osoba po drugiej stronie monitora może się spóźnić, nie uważać, robić w tym czasie coś innego, w ogóle się wyłączyć. Jeżeli nie ma elementów, które zachęcają do nauki, a uczeń czy student nie ma ochoty się uczyć, to zrobi zaledwie minimum, które musi. I z pewnością to minimum jest mniejsze niż minimum, jakie osiągnąłby, będąc w szkole na lekcji. To zapewne roczniki, które będą miały pewne luki edukacyjne, bo wszyscy wiemy, że jesteśmy w trudnej sytuacji i musimy do nich podchodzić inaczej. Jednak nie da się ukryć, że realna obecność uczniów i studentów w klasie oraz bezpośredni kontakt z nauczycielem to zupełnie inna, o wiele lepsza forma edukacji, bo wykładowca może zmotywować lub otrzymać informację zwrotną o stanie wiedzy czy umiejętności.

 

Także pokolenie, które wchodzi w dorosłość, skarży się na brak osiemnastek, studniówek…

Brak kontaktów rówieśniczych to oddzielny i ogromny problem. My, dorośli, również odczuwamy brak kontaktów towarzyskich, jednak zdajemy sobie sprawę, że są one w obecnej sytuacji niebezpieczne. Młodzież takiego przeświadczenia nie ma i, jeśli tylko może, spotyka się ze sobą. Trudno ich za to winić, bo przecież tak wyglądało do tej pory ich życie: wypełniały je nie tylko szkoła, telewizja i internet, ale w ogromnej mierze rówieśnicy, spotkania z nimi. Jeśli chcemy, by młodzież rozwijała się normalnie, czerpała nową wiedzę, nabywała nowe umiejętności, niezbędne są kontakty osobiste. Podobnie jest w przypadku dorosłych - nie zdajemy sobie sprawy, jak wiele decyzji, pomysłów rodzi się podczas rozmów z innymi osobami. Rodzina nie zastąpi rówieśników - tak było, jest i będzie. Pewnych tematów nie poruszymy w domu, a chętnie porozmawiamy o nich z kolegami czy koleżankami. Do tego osoba dorosła potrafi sobie wytłumaczyć pewne obostrzenia, zaś dusza młodego człowieka jest targana wieloma uczuciami.

 

Kiedyś młodzi ludzie swoje wartości i poglądy kształtowali w normalnym życiu, dzięki kontaktom z innymi ludźmi, sztuką, autorytetami, a nie przed ekranem. Dziś kształtują ich już nawet nie telewizja, a portale społecznościowe, gdzie każdy może napisać, co chce. Czy można temu zapobiec, zmienić to?

Mamy do czynienia z różnymi zjawiskami w internecie i mediach społecznościowych, przede wszystkim brakiem kontroli. Niektóre nawet nie są mediami w tradycyjnym tego słowa znaczeniu. Na portalach rozpowszechniane są przeróżne informacje nazywane fakenewsami, manipulacje, wszelkiego rodzaju zniekształcenia. Pojawia się pytanie: czy w większym stopniu niż przed pandemią? Wydaje się, że tak, zaś pandemia zintensyfikowała te trendy, bo więcej czasu spędzamy w domu, a co za tym idzie częściej oglądamy telewizję czy przeglądamy internet. Umiejętność korzystania z mediów jest nieustannie kształtowana, a przynajmniej powinna być. Tym, czego być może brakuje, to nauka użytkowania współczesnych mediów. Kiedy obserwuję studentów pierwszych lat, widzę ogromny deficyt takich umiejętności. Czasem z przerażeniem zastanawiam się, co w takim razie dzieje się z młodzieżą, dziećmi. Dlaczego szkoła nie uczy krytycznego korzystania z internetu i dlaczego dzieci nie chcą się tego nauczyć, skoro zdają sobie sprawę, że w sieci pełno jest informacji nieprawdziwych? Być może wydaje się im, iż panują nad wszystkim, ale to może być bardzo złudne. Prawdopodobnie, niestety, nie mają takich zdolności poznawczych i nie zauważają problemu, bo nie są nawet w stanie zastanowić się nad tym. Cześć osób do tego się nie przyzna, a część nie zdaje z tego sprawy.

 

Jak ocenia Pan zablokowanie prywatnego konta Donalda Trumpa na facebooku? Czy to nie jest ograniczanie wolności wypowiedzi, współczesna cenzura?

Wydaje się, że było to bardzo nieszczęśliwe posunięcie. Tym się charakteryzuje demokracja liberalna, że mamy wolność wypowiedzi, także głupstw. Druga rzecz to kwestia, czy w imię wolności wypowiedzi nie reagować, czy też w obliczu nawoływania do wojny domowej - blokować? Facebook czy twitter zawsze zamykały konta, tłumacząc swoje postępowanie tym, że są prywatną korporacją i mają do tego prawo. W tej chwili kryteria działania takich portali są nieprzejrzyste, dlatego należałoby się im przyjrzeć i na nowo je ustalić. Nie ma wątpliwości, że ta sprawa musi być doregulowana i to już. Podobnie było w przypadku konta Janusza Korwin Mikkego, który zamieszczał kontrowersyjne i obraźliwe słowa, na pewno mniej szkodliwe czy niebezpieczne niż w przypadku D. Trumpa. Świat dostrzega niebezpieczeństwo w takich działaniach, a można spodziewać się ich nasilenia. Dlatego należy wszystko przemyśleć i uregulować w jasny sposób.

Dziękuję za rozmowę.

Oceń treść:
Źródło:
;