Jaśniej
Znaczenie św. Jadwigi Andegaweńskiej w życiu wiary, historii Polski i w stosunkach polsko-węgierskich
Dziś w Budapeszcie, podczas sesji naukowej w Zakonnej Wyższej Szkole Teologicznej Sapientia, abp Marek Jędraszewski wygłosił wykład „Znaczenie św. Jadwigi Andegaweńskiej w życiu wiary, historii Polski i w stosunkach polsko-węgierskich". Wieczorem, do kościoła parafialnego pw. Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w Budapeszcie-Belváros, zostały uroczyście wprowadzone relikwie św. Jadwigi i św. Kingi.
22 marca abp Marek Jędraszewski, metropolita krakowski, kard. Péter Erdő, arcybiskup-metropolita budapesztańsko-ostrzyhomski, bp František Trstenský, biskup spiski, bp Artur Ważny, biskup pomocniczy Diecezji Tarnowskiej, ks. Kęstutis Smilgevičius, sekretarz generalny Konferencji Episkopatu Litwy, podpisali wspólną deklarację. „Z okazji 800. rocznicy urodzin św. Kingi i 25. rocznicy jej kanonizacji, a także 650. rocznicy urodzin św. Jadwigi dziękujemy Bogu za wielki dar, jakiego przez nich udzielił nam narodom Europy Środkowej, abyśmy mogli „uczestniczyć w dziele świętych w światłości” (Kol 1,12). Wspominając ich przykład życia, mamy świadomość, że podstawą naszej przyszłości w tym regionie może być jedynie chrześcijańska miłość i solidarność między ludźmi i narodami, czego szczególnym świadectwem w historii była dla nas przyjaźń między Litwinami, Słowakami, Polakami i Węgrami” – czytamy w dokumencie.
Podczas sesji naukowej abp Marek Jędraszewski wygłosił wykład „Znaczenie św. Jadwigi Andegaweńskiej w życiu wiary, historii Polski i w stosunkach polsko-węgierskich”. Publikujemy treść wystąpienia:
Znaczenie św. Jadwigi Andegaweńskiej w życiu wiary, historii Polski i w stosunkach polsko-węgierskich
Budapeszt 22 marca 2024
Przybycie i śmierć – radość i żal
W całych dziejach Polski nie było takiego władcy, którego przybycie do naszego kraju z kraju innego wzbudziłoby tak powszechną radość, a którego śmierć sprawiłaby tak powszechny żal i ból, jak to się stało w przypadku św. Jadwigi Andegaweńskiej (1374-1399).
W Polsce zjawiła się ona w początkach jesieni 1284 roku w towarzystwie węgierskich panów i rycerzy, a także arcybiskupa Ostrzyhomia (dzisiejszy Esztergom), kardynała Dymitra, oraz Jana, biskupa Csanad. Według Jana Długosza, „na jej przybycie, w które już niemal zwątpili, prześcigając się nawzajem, wyjechali uradowani prałaci i panowie polscy i wśród ogromnej radości wprowadzili ją do Krakowa w procesji wszystkich stanów, które wyległy jej naprzeciw ze wszystkich kościołów”. Powszechnie oczekiwano, że jej panowanie przyniesie tak upragniony pokój, zwłaszcza w Wielkopolsce i na Kujawach, targanych walkami możnowładczych stronnictw. Koronacji Jadwigi na króla Polski (in regem coronata) dnia 16 października 1384 roku dokonał arcybiskup gnieźnieński Bodzanta w towarzystwie kard. Dymitra oraz biskupów: krakowskiego Jana Radlicy, poznańskiego Dobrogosta z Nowego Dworu i Csanad Jana. Oznaczało to, że Jadwiga została pełnoprawnym władcą. Tę pozycję utrzymała również po zawarciu małżeństwa z Jagiełłą w 1386 roku, mimo że w dokumentach, również wystawionych przez siebie, Jadwiga Andegaweńska nie była nazywana królem (rex), ale – zgodnie ze swoją płcią – królową (regina).
Gdy chodzi o jej odchodzenie z tego świata, zaczęło się ono bardzo trudnym i bolesnym porodem. 22 czerwca 1399 roku królowa Jadwiga urodziła córeczkę, której nadała imię Elżbieta Bonifacja – na cześć zamordowanej dwa i pół roku wcześniej babki oraz ojca chrzestnego, którym zgodził się zostać papież Bonifacy IX, reprezentowany przez kanclerza królowej Wojciecha Jastrzębca. Jednak córeczka zmarła wkrótce po otrzymaniu Chrztu świętego, dnia 13 lipca. W tym samym czasie zaczęła umierać także jej matka. Podczas kazania nad łożem umierającej królowej Stanisław ze Skarbimierza, pierwszy rektor odnowionej Akademii Krakowskiej, wołał do Boga: „Zabrałeś temu królestwu następczynię tronu. Dlaczego zabrałeś, Ty jeden wiesz. (…) Wyzwól jednakże, o Panie, matkę, dozwól, aby mogła jeszcze rodzić, uwolnij tę matkę ubogich, słabych i chromych, ociemniałych i głuchych. (…) O Panie mój, nie dokładaj udręk udręczonej: oto dręczy się z powodu śmierci córeczki, z powodu utrapień porodu, z powodu cierpień i niedoli, z powodu dotkliwych chorób, z powodu rozpaczy króla i rozpaczy ludu. (…) Z powodu niesprawiedliwie panujących nie zabieraj tedy słońca, nie odsuwaj księżyca, nie dozwól, aby zagasła ta światłość Kościoła. Czyż to bowiem tylko w ten jeden sposób karania za grzechy jest możliwy? Czyż państwo nie może się inny sposób odnowić?”. Mimo tego błagania, do którego włączali się: król Władysław Jagiełło, polscy panowie, biskupi i kapłani, a przede wszystkim wierny polski lud, dnia 17 lipca 1399 roku Pan Bóg wziął duszę królowej Jadwigi do siebie.
Życie wiary
Kiedy Jadwiga przybyła do Polski, liczyła zaledwie dziesięć lat. W tej sytuacji ster rządów wzięli w swe ręce panowie małopolscy, działając w ścisłym porozumieniu z matką Jadwigi, królową węgierską Elżbietą Bośniaczką. Nie powołano jednak – jak to było wówczas w zwyczaju – żadnego regenta, ponieważ, jak pisze Jan Długosz: „Wszystko, co [Jadwiga] mówiła lub czyniła, znamionowało sędziwego wieku powagę”.
Wynikało to przede wszystkim z głębokiej pobożności Jadwigi, o której tak pisał Jan Długosz: „Ogromna jej była pobożność i niezmierzona miłość do Boga. Odsunąwszy i wyzbywszy się pychy i światowej niegodziwości, zajęła umysł i serce wyłącznie modlitwą i czytaniem ksiąg świętych”. Towarzyszyły temu liczne, podejmowane przez nią surowe umartwienia, zgodnie z radami, jakie udzielał jej duchowy kierownik, krakowski dominikanin Henryk Bitterfeld, autor traktatu De institutione Eucharistiae – O ustanowieniu Eucharystii oraz dedykowanego królowej Jadwidze, napisanego specjalnie dla niej traktatu ascetyczno-mistycznego De vita contemplativa et activa – O życiu kontemplacyjnym i czynnym. Pod wpływem inspiracji płynących z traktatu na temat Eucharystii Jadwiga zapragnęła, aby w katedrze na Wawelu chwała Pańska rozbrzmiewała nieustannie. Stąd założyła i wyposażyła Kolegium Psałterzystów, którzy dniem i nocą śpiewali psalmy przed Najświętszym Sakramentem. Z kolei traktat o życiu kontemplacyjnym i czynnym zaowocował dwiema przeplatającymi się literami MM, które kazała umieścić na ścianach swojej komnaty, nawiązując w ten sposób do dwóch postaci ewangelicznych Marii i Marty, realizujących – odpowiednio – życie kontemplacyjne i czynne.
Jak mało kto, jak właśnie ona, umiał patrzeć na ziemską rzeczywistość w świetle Chrystusowej Ewangelii. Można by powiedzieć, że christianitas była prawdziwą ojczyzną jej ducha, z czego wypływało jej dążenie do pokoju zarówno w sprawach wewnętrznych, jak i międzynarodowych. Nie oznaczało to jednak jakiegoś pacyfizmu. Umiała bowiem także zbrojnie upominać się o sprawy swego królestwa, czego dowodem stała się jej wyprawa na Ruś Czerwoną w 1387 roku i przywrócenie Rusi Polsce. Powszechnie cieszyła się autorytetem prawdziwego męża stanu. Symbolicznym przejawem tej postawy było zerwanie przez nią – na skutek nalegań panów polskich – umowy małżeńskiej z Wilhelmem Habsburgiem, zawartej jeszcze na Węgrzech w 1378 roku, gdy Jadwiga miała zaledwie cztery lata (sponsalia de futuro). Uczuciowo była ciągle głęboko związana z Wilhelmem, jednakże w poprzek jej żarliwym uczuciom stanęła możliwość małżeństwa z wielkim księciem litewskim Jagiełłą, czego skutkiem miała stać się pokojowa – a nie na drodze przemocy i miecza, jak to czynili Krzyżacy – chrystianizacja ostatniego pogańskiego państwa ówczesnej Europy: Litwy. Piękna tradycja mówi, że w tej tak niełatwej dla siebie życiowej chwili zaczęła gorliwie modlić się przed wielkim wizerunkiem Ukrzyżowanego, znajdującym się w katedrze na Wawelu, który przywiozła ze sobą z Węgier. Wówczas miała usłyszeć słowa przybitego do krzyża Chrystusa: Fac quod vides – „Czyń, co widzisz”. Na pół omdlała z ogromnego wrażenia powiedziała wówczas: Fiat voluntas Tua, Domine – „Niech się stanie Twoja wola, Panie!”. Widząc szansę wiecznego zbawienia dla Litwinów, postawiła ją wyżej aniżeli osobiste szczęście. Zgodziła się na małżeństwo z Jagiełłą i zapewne osobiście wpłynęła na jego niekłamaną, żywą wiarę w Chrystusa, która się w nim mocą sakramentu Chrztu zrodziła. Nowy – na skutek małżeństwa z Jadwigą (iure uxoris) – król Polski przyjął na Chrzcie imię Władysław, na cześć pradziada Jadwigi, króla Władysława Łokietka, a przede wszystkim na cześć urodzonego w Krakowie króla Węgier św. Władysława I (1040-1095), szczególnie czczonego na andegaweńskich Węgrzech. Jagiełło z wielkim zaangażowaniem włączył się w dzieło pokojowej chrystianizacji swego narodu, osobiście tłumacząc na język litewski „Modlitwę Pańską” i „Skład Apostolski”.
Dnia 20 maja 1982 roku św. Jan Paweł II Wielki w Liście do Kardynała Sekretarza Stanu Agostino Casaroli w związku z powołaniem do życia Papieskiej Rady ds. Kultury pisał na temat istotnych związków wiary z kulturą: „Synteza kultury i wiary jest wymaganiem nie tylko kultury, lecz także wiary (…). Wiara, która nie staje się kulturą, jest wiarą nie w pełni przyjętą, nie w całości przemyślaną, nie przeżytą wiernie”. Nie wiemy, na ile te słowa wynikały z osobistej refleksji Papieża nad życiem i dokonaniami Jadwigi, której był, jak powszechnie wiadomo, niezwykle oddanym czcicielem. Na pewno jednak niezwykle celnie wyrażają one wielkie zasługi Jadwigi odnoszące się dla polskiej – i nie tylko polskiej – kultury. Pierwszym z nich było odnowienie Akademii Krakowskiej, która dotąd funkcjonowała jako studium generale. Jadwiga doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że Polska potrzebuje nie tylko sprawnych kadr administracyjnych, które zdobywały swe wykształcenie na wydziale prawa, ale także duchownych, służących dziełu pogłębiania wiary i głoszenia jej także poza granicami kraju, zwłaszcza na Litwie. Naglącą wręcz sprawą stało się więc powołanie do życia wydziału teologicznego. Dzięki zabiegom królowej Jadwigi u papieża Bonifacego IX wydział ten powstał w 1397 roku, a sama Akademia Krakowska została odnowiona dzięki jej fundacji w 1400 roku, zrealizowanej przez Władysława Jagiełłę. Jan Długosz przekazał nam także, że Jadwiga troszczyła się o rozwój języka polskiego, sama posiadając przy tym dość okazałą polską bibliotekę. Przyczyniła się zwłaszcza do powstania słynnego Psałterza floriańskiego – pierwszego tłumaczenia na język polski biblijnych Psalmów. Sam Psałterz był trójjęzyczny – obok wersji polskiej zawierał także wersje łacińską i niemiecką. Jadwiga ufundowała, a częściowo sama wykonała słynny, bogato zdobiony perłami racjonał, będący prawdziwą chlubą i ozdobą biskupów krakowskich. Ufundowała ponadto szpital w Bieczu, uposażyła szpitale w Sandomierzu i Sączu, troszczyła się o liczne inne szpitale miejskie i klasztorne, w tym szpital w Krakowie na Stradomiu. Była przy tym osobiście zatroskana o los biednych ludzi. Kiedy król Władysław Jagiełło pragnął pieniędzmi wyrównać krzywdę wyrządzoną kmieciom, miała powiedzieć: „A któż im łzy powróci?”. Nie dziw więc, że podczas jej pogrzebu Stanisław ze Skarbimierza powiedział: „Królowa [Jadwiga] była ozdobą kleru, rosą dla biednego, kolumną Kościoła, łaskawością dla dostojników, czułą opiekunką obywateli, matką biednych, ucieczką nędzarzy, obrończynią sierot, kotwicą słabych, opiekunką wszystkich poddanych”.
Znaczenie w stosunkach polsko-węgierskich
Świadoma zbliżającej się śmierci, Jadwiga jeszcze myślała o Polsce i jej przyszłości. Zwłaszcza bardzo zależało jej na trwałości unii polsko-litewskiej. Dotychczas bowiem podstawą rządów Jagiełły było de iure jego małżeństwo z Jadwigą jako królem Polski. Po jej śmierci los Jagiełły na polskim tronie był niepewny. Zdając sobie doskonale sprawę z tego, Jadwiga zaleciła mężowi, aby po jej śmierci możliwie szybko ożenił się powtórnie, wskazując na Annę z Celje, córkę hrabiego Celje Wilhelma, która była wnuczką Kazimierza Wielkiego. Pokrewieństwo Anny z rodem Piastów miało zapewnić Władysławowi utrzymanie polskiego tronu. I tak też się stało.
Do końca życia bliski sercu Jadwigi pozostawał również los ojczystych Węgier i stosunków polsko-węgierskich. Jak pisze Oskar Halecki, „stosunki polityczne między Polską a Węgrami pogorszyły się, przede wszystkim z powodu rywalizacji między mężami dwóch ostatnich andegaweńskich królowych: [Jadwigi w Polsce i Marii na Węgrzech]. Ci dwaj mężczyźni o zupełnie innych rodowodach [Władysław Jagiełło i Zygmunt Luksemburczyk] nie mieli żadnych innych praw do posiadanych przez siebie koron, jak tylko poprzez małżeństwa z kobietami, które wcześniej, przed ich pojawieniem się, zostały koronowane na władczynie Węgier i Polski”. W obliczu tej rywalizacji, która jeszcze bardziej się pogłębiła po nieoczekiwanej śmierci Marii w 1385 roku, Jadwiga zachowała pełny realizm, uznając prawa Zygmunta do dalszego sprawowania jego rządów na Węgrzech, dzięki czemu król ten mógł ogłosić krucjatę państw chrześcijańskich przeciwko Turkom. „Takie zjednoczenie całej Europy Środkowowschodniej w ramach jednego systemu politycznego – pisze dalej Halecki – zostało osiągnięte dopiero sto lat później. Syn Jagiełły i jego czwartej żony [Kazimierz] miał tak wielu synów, że można by ich umieścić na tronach Polski, Litwy, Węgier i nawet Czech. Działo się to oczywiście w innym pokoleniu i wiąże się z duchowym dziedzictwem Jadwigi. Jej podobałoby się takie rozwiązanie”.
I to jej dziedzictwo trwa ciągle w duszach Polaków i Węgrów. Niemal zawsze z szacunkiem odnosili się nawzajem do siebie i do własnych tradycji, nie ingerując przy tym w wewnętrzne sprawy drugiej strony. Jednakże w chwilach, gdy chodziło o łączącą ich christianitas, potrafili się skutecznie wspierać. Tak się stało, gdy sejm węgierski w 1440 roku wybrał syna Władysława Jagiełły, Władysława III, zwanego Warneńczykiem, także na króla Węgier, licząc na pomoc Polski w obliczu wrastającej potęgi islamskiej Turcji. Tak było podczas wojny bolszewickiej w 1920 roku, kiedy osamotniona Polska otrzymała decydującą dla tej wojny pomoc w postaci amunicji dostarczonej z Węgier. Tak było w tragicznym dla Węgier październiku i listopadzie 1956 roku, kiedy to dla rannych Węgrów Polacy, zwłaszcza w Poznaniu, oddawali swoją krew.
„W imię Boga za naszą i waszą wolność” – napisano na sztandarze z manifestacji ku czci dekabrystów w Warszawie 25 stycznia 1831 roku. W dalszych miesiącach powstania listopadowego hasło to znalazło się na sztandarach w języku polskim i rosyjskim, dwustronnie, ze znakiem czerwonego krzyża na białym tle. W wersji polskiej i węgierskiej używał go także oddział generała Józefa Bema podczas powstania węgierskiego w 1848 roku. W dwudziestym wieku tę polsko-węgierską, a przede wszystkim Jadwigową tradycję przedłużył Sługa Boży Janos Esterhazy, syn hr. Jánosa Mihálya Esterházyego i hr. Elżbiety z Tarnowskich. Oby ta tradycja trwała na zawsze pomiędzy naszymi narodami.