Papieskim samochodem do Rzymu
W Wielką Sobotę do Krakowa zawitał pierwszy samochód Karola Wojtyły. Zabytkowa Warszawa przyjechała z Niemiec i przemierza Polskę odwiedzając miejsca szczególnie związane z osobą Jana Pawła II, celem podróży jest oczywiście Watykan.
Warszawa M20 należała do Karola Wojtyły w latach 1958 – 1978 i była pierwszym samochodem zarejestrowanym na krakowskiego biskupa. W roku pamiętnego konklawe przyszły papież sprzedał auto i słuch o nim zaginął. Obecny właściciel - Mark Schramm znalazł je przypadkiem na aukcji internetowej.
- Szukałem tam zabytkowych samochodów niemieckich a wśród nich niespodziewanie pojawiła się Warszawa. Miałem babcię w Polsce i przypomniałem sobie, że kiedyś jechałem takim autem więc kliknąłem i tam napisane było, że to pierwszy samochód Karola Wojtyły. Pomyślałem, że to dowcip, ale musiałem się przekonać - mówi kolekcjoner.
U handlarza w Düsseldorfie spędził ponad 6 godzin, samochód był w fatalnym stanie, karoseria była mocno zardzewiała i przegnita. Jego autentyczność potwierdzały jednak oryginale rejestracje z roku 1958, ostatecznie samochód trafił więc do Ilmenau. Gdy w ubiegłym roku oficjalnie ogłoszono datę kanonizacji Jana Pawła II właściciel postanowił oddać hołd Papieżowi Polakowi. Tak narodził się pomysł podróży bezpośrednio z Niemiec do Rzymu, plany uległy jednak zmianie.
- Postanowiłem pójść po własnych śladach, bo urodziłem się w Gdańsku, rodzice wyprowadzili się stamtąd gdy miałem 3 miesiące i zamieszkaliśmy w Berlinie. Zdecydowałem więc, że pojadę właśnie przez Berlin, Gdańsk i Warszawę, bo właśnie tam krzyżuje się moja historia z historią Jana Pawła II - tłumaczy Mark Schramm.
Jak dodaje, w wieku 16 lat usiłując sforsować berliński mur trafił do więzienia we wschodnich Niemczech. Kilka lat wcześniej z bliska obserwował wydarzenia w gdańskiej stoczni i narodziny „Solidarności”. Podróż do Polski jest więc dla niego bardzo sentymentalna.
- Jan Paweł II jest ojcem mojej wolności, to mój hołd dla niego. Dlatego odwiedzam miejsca z nim związane jak Plac Piłsudskiego w Warszawie, stocznię w Gdańsku, jego rodzinne Wadowice i Kraków - podkreśla Shramm.
W podróży towarzyszy mu przyjaciel Tomasz Dudka z którym połączyła go pasja do starych samochodów i problem... z częściami. Jak się okazało zabytkowa Warszawa potrzebowała ich całkiem sporo.
- Niektóre z nich są po prostu nieosiągalne, na szczęście wielokrotnie otwierały się przed nami drzwi, które wydawały się zamknięte na klucz. Mam tu na myśli kolekcjonerów, którzy zwykle trzymają oryginale części tylko dla siebie, tym razem postanowili nam pomóc - zdradza Tomasz Dudka.
Cała trasa przejazdu liczy w sumie ponad 3,5 tys km. Samochód pokonuje je z prędkością ok 75 km/h, na więcej obrotów nie pozwoli zabytkowy silnik. Nikt jednak nie narzeka, bo postoje, m.in. w Małopolsce to jednak doskonała okazja do spotkań i wspomnień o Papieżu Polaku. Wszędzie tam, gdzie pojawia się papieska Warszawa wzbudza bowiem ogromne zainteresowanie.
- Ludzie podchodzą, pytają, codziennie jest ich więcej. Tak naprawdę po drodze jeszcze nic nie widziałem, bo cały czas muszę odpowiadać na pytania, zwłaszcza dziennikarzy, prawie straciłem już głos - uśmiecha się Mark Schramm.
Do Wiecznego Miasta papieski samochód dotrze dokładnie 27 kwietnia.
Autor: Michał Henkel
Źródło: Franciszkanska3.pl